Deszczowy wieczór ...
Deszcz czerwcowy bębni o szyby,
Wieczór już późny, jakby leniwy.
Zaczyna działać na mnie nużąco,
Piję więc kawę, mocną, gorącą.
Piję tę kawę i dalej układam,
Słowami prawie jak cesarz władam.
Wers po wersie, po strofie strofa.
Rym a i b przeplatam oba.
Ten deszcz za oknem, zaczarowany,
Przynosi dziwne, tajemne obrazy.
Ja je spisuję, utrwalam w literach,
Wizja za chwilę jak bańka pęka.
Zdążę napisać o Wiośnie, jak mija,
I o Jesieni co na swoją kolej czeka.
O lecie napiszę ze dwa zdania może,
Potem o Zimie co przyjdzie z mrozem.
11-06-2020