Karnawał w salonie mebli
Sofa, Sofie powiedziała,
Będzie huczna, cud zabawa.
Fotel dziś zaprasza gości,
Szafa wszystkim już zazdrości.
Krzesłom tego, że są zwinne,
Ławom, że są takie niskie.
I Kanapie, że wygodna,
Sofie zaś, że jest niesforna.
Stoi w kącie smutna Szafa,
Z nikim nie chce porozmawiać.
Burczy tylko coś pod nosem,
Znów zostanę w garderobie.
A na sali rwetes wielki,
Będą również fajerwerki.
Już też Pufy dwie niebieskie,
Serpentyny snują wszędzie.
Krzesła stoją niewzruszone,
Przy okrągłym, dużym Stole.
A Stół dumny z takiej warty,
I zaprasza na grę w karty.
I wybija właśnie północ,
Wszystkie meble wnet się budzą.
Już też wszystkie pędzą razem
Na zabawę, na balangę.
Krzesła tańczą rock’n’rolla,
Pufy Twista, Stół bostona.
Fotel sunie w tangu z Sofą,
Wszyscy bawią się z ochotą.
Nawet Szafa już nie smutna,
W walcu płynie cicha, dumna.
Humor się więc jej poprawił,
Poszła w tany z dodatkami.
Świt się zbliża – rzecz normalna,
Meblom kończy się balanga.
Każde wraca na swe miejsce,
Zaraz człowiek tutaj wejdzie.
Fotel raźno się gramoli,
I zastyga koło Sofy.
Stół ustawia się z Krzesłami,
Szafa, Pufy z Regałami.
Już kolejny dzień się zbudził,
Już na sklepie pełno ludzi.
Śladu po zabawie nie ma,
Szkoda że nie było mnie tam.
Sierpień 2020
siedząc sobie na fotelu