Polowanie na duchy
Pierwsza publikacja - czwartek, 10 października 2019
7 cze, 2020, Brak komentarzy
Ciemno, mokro, strasznie cicho,
Słychać tylko jakieś echo.
Jakieś kroki, zgrzyt na schodach,
Ktoś przechodzi nieopodal.
Ktoś przechodzi nieopodal.
Trudno zgadnąć, ja nie widzę.
Wszakoż lepiej będzie dla nas,
Jak z duchami będzie sprawa.
Więc po cichu się czołgamy,
Wręcz na rzęsach podpełzamy.
I patrzymy w górę lochu,
A tam chodzi coś w półmroku
Więc pełzniemy na czworakach,
Postać w kaftan jest odziana.
Czarny kaptur, lśniący topór
A do tego gruby kostur.
I śledzimy ducha jeszcze,
Gdzie z toporem on podejdzie.
On do zamku, a my za nim,
Potem przemknął krużgankami.
Dopadliśmy go w zbrojowni,
Gdy odkładał topór srogi.
Jakież było zaskoczenie,
Gdy spojrzeliśmy na siebie.
Stał przed nami kustosz stary,
Co to pieczę miał nad nami.
Aby żaden z nas gałganów,
Nie rozrabiał na jarmarku.
2011 lato – wspomnienia z dzieciństwa
Tak skończyła się wyprawa,
Polowaniem szumnie zwana.
Zamiast złapać ducha zamku,
Dostaliśmy po obwarzanku.