O Wielkim Księciu co utopił covid-a
Przed wieloma laty w zamku na pagórku
żył książę, co mawiał oj ludku mój ludku.
Z tego też powodu, zwano go Ojludek
miał też książę słabostkę, ot uprawiał ogródek.
Lecz to najmniejszą było jego wadą,
a nawet zaletą słabość nazywano
Książę był, jakby to powiedzieć – nie łgarzem
lecz ogólnie mówiąc – no bajkopisarzem.
Kiedyś opowiedział swoim gościom z Polski
jak odstraszyć wirusa by nie pchał się w gości.
Dał im wielką księgę z milionem sposobów
zaklęć, uroków, czarów, zabobonów.
Stosować do woli – mówił przy tym hardo
bez litości, oszukiwać przy tym warto.
A po paru dniach, miesiącach czy latach
ustąpić covid musi – taka moja rada.
Po czym siadł przy stole, wyciągnął dwie flasze
dwa śledzie z beczki solone na za się
i zaczął tankować, łzy obficie ronić
by covida w czystej do końca utopić
I w ten oto sposób dziś, się borykamy
Jak covida się pozbyć wyrzucić za bramy
Lecz na nic wysiłki i wszelkie zaklęcia
skoro leki pochodzą od takiego księcia.