Rapsodia o zwalczaniu covida


Wszyscy już od rana, w głowę się zachodzą
Jaką, tego wirusa usunąć metodą.
Wymyślają trunki, robią obliczenia
Maski, spirytusy i zakaz chodzenia

Wszyscy już zsinieli z wielkiego wysiłku
mózgi się gotują myśląc o – posiłku
bo przecież pracują od wczesnego ranka
a tu już południe czas by zjeść baranka

Najlepiej smakuje, pieczony na ogniu
polany dobrym winem z odrobiną grogu
A podawać w sosie (zioła i śmietana)
Koniecznie z lampką wina ze starego dzbana

Wyszedł nadworny astrolog królewski
w pięknie złoconej szacie, kraju tego to namiestnik
Wszyscy zwrócili oczy na mędrca z pałacu
„no panowie – teraz zjemy coś na królewskim placu”

A namiestnik podszedł wolno do mównicy
i gromkim głosem krzyknął - „obłudnicy”
Chcecie napchać brzuchy na królewskim dworze
w zamian nic nie dając – o wstrętni łotrowie.

Będziecie tu siedzieć jeśli wasza wola
lecz o suchym pysku - taka wasza dola
albo wymyślicie coś co zacznie działać
albo precz pójdziecie szkoda z wami gadać

I tak, ta wielka rzesza, ludzi bez odzienia
bez butów, pieniędzy, nawet bez jedzenia
rozpełzła się po Polskiej przepięknej krainie
dręcząc lekami od których covid zginie.