W temacie zarazy
Pierwsza publikacja - wtorek, 3 marca 2020
7 cze, 2020,
Brak komentarzy

Miał siłę rażenia niczym atomowe bomby.
Wszyscy się rozbiegli w ogromnej panice,
Na polu boju został tylko tyfus co nosił spódnicę.
Tyfus ktoś powie też wredna choroba,
Że wredna się zgodzę, lecz to ma szefowa.
Stanęła na środku wzięła się pod boki,
Po czym spojrzała na wirusa poprzez swoje loki.
A Korona wirus już do niej podchodzi,
Jakby bardziej z prawej, chyba ją zachodzi.
I już ma skoczyć, już ma atakować,
Gdy Marysia obcasem szpileczki tupnęła.
Potem jeszcze raz dla efektu lepszego,
I patrząc na wirusa rzekła tak do niego.
„Mam do wykonania trzysta procent normy,
Ciekawe czy zechcesz ty mi w tym przeszkodzić.
Jak mi jakiś menedżer na L-cztery pójdzie,
Dorwę cię robaczku choćby w kosmos uciekł.
Będę ci odrywać wszystkie parzydełka,
A z wypustek porobię ozdoby do grzebienia.
Nie odpuszczę ni tobie, ni rodzinie twojej,
Dopadnę twych krewnych SARSA i ebolę.
Ubiję na śmierć w pokolenia setne,
Bo nie ma gorszej zarazy niż ja - główny menedżer".
03-03-2020 K.R.
Miałem ci ja kiedyś Marysię - szefową
Co była największą heterą i zołzą
Bardzo też lubiła ten swój charakterek
Mówiła "jestem najwredniejszy menedżerek"
Więc się nie obawiam zemsty czy zawiści
Wiem, że wierszyk spodoba się Marysi.